Po ponad 4 tygodniowej nieobecności postanowiłam coś
napisać. Owszem bywałam tu jako gość, obserwowałam wasze posty, niektóre czasem
komentowałam, ale to na tym koniec. Dopadła mnie niemoc twórcza. Jakieś dwa
tygodnie temu wpadły mi w ręce dwie książki „Alibi na szczęście” i „Krok do szczęścia”
napisane przez Annę Ficner- Ogonowską. Jest to opowieść o miłości, przyjaźni i
przemijaniu. Historia głównej bohaterki wywarła na mnie tak ogromne wrażenie, że nie
mogłam się od niej oderwać. Pewnie czytała bym ją bez przerwy gdyby nie
obowiązki domowe i Julia. Momentami sytuacja z moim czytaniem była nawet zabawna. Kiedy
w dzień zaczynałam czytać to moja córka przybiegała ze swoją książką, kładła
się koło mnie na łóżku i zaczynała mi głośno „czytać”- a bardziej opowiadać co widzi na ilustracjach książki. Ponieważ należy do osób
bez przerwy mówiących, możecie sobie wyobrazić jak to wyglądało. Julka tak głośno
opowiadała, że w pewnym momencie to nic nie rozumiałam z
tego co czytam. Ale kiedy szła spać to do późnych godzin nocnych czytałam te
pełne uczuć i emocji książki. Na Facebooku wyczytałam ze wiosną ukarze się kolejna
część czyli dalsze losy bohaterki- więc czekam z niecierpliwością.
Dzisiaj z Julka chyba nam wiosna zapachniało bo z zamrażarki truskawki wyciągnęłyśmy i wiosenny sorbet zrobiłyśmy. Lubię zimę ale już bym chętnie plecki w ciepłym słoneczku wygrzała. Wiosny jak na razie nie widać- za oknem u nas śnieg prószy.
Zdjęcia kiepskiej jakości ale to dlatego, że telefonem je robiłam.
Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich, którzy odwiedzają
mojego bloga oraz dziękuje tym którzy pozostawiają komentarze pod moimi postami.
1 komentarz:
Książki już zapisuję - ale apetycznie się zrobiło - lecę do kuchni ! ewa
Prześlij komentarz